Pytania i odpowiedzi

Co jakiś czas osoba której pomagam, bądź ludzie którzy do mnie piszą zadają mi pytania dotyczące magii i rytuałów, jakie dla nich wykonuję. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby te pytania były kierowane zwykłą ciekawością. Jednak coraz częściej spotykam się z tym, że osoba która przychodzi teoretycznie po pomoc w praktyce zaczyna wręcz pouczać mnie jak i w jaki sposób powinienem wykonać dany rytuał. Szczególnie młode Panie, które pozują na „samozwańcze, domorosłe wiedźmy” uważają, że magia to zabawa i wystarczy przeczytać artykulik, spiłować kawałek swojego „szpona”, zostawić i zasuszyć tampon, wyrwać kogutowi sąsiada pióro z kupra i już- czar rzucony!

 

Otóż informuję wszem i wobec i odpowiadam na łamach strony( bo nie będę odpowiadał indywidualnie na niemądre pytania z powodu braku czasu), że z przykrością zawiadamiam co następuje:

 

Nie ukręcam łebków kogutom, kotom tudzież innym  żyjątkom.

Animalsi mogą być spokojni, a moje koty mogą to poświadczyć!

 

Nie nauczam domorosłych i rozwydrzonych  panienek przychodzących po nauki – „bo magia to nie zabawa” 

Nie wystarczy kupić sobie książeczki o magii, kryształową kulę  , talię kart i pelerynkę. Z tym trzeba się urodzić i trafić na kogoś, kto pokieruje naszą edukacją.

 

Nie jest prawdą, że każdy może nauczyć się rzucać czary i uroki , uzdrawiać i wróżyć z kart bez posiadania odpowiedniego potencjału i gruntownej , wieloletniej nauki i praktyki.

Gdyby tak było to nie szanowano by kapłanów, magów i szamanów od zarania dziejów we wszystkich kulturach i na wszystkich kontynentach. Zastanówcie się, po co by byli potrzebni wróże, magowie i wiedźmy tym wszystkim władcom i możnym tego świata, skoro każdy mógłby to zrobić?

 

Każdego  szanującego się  i wyuczonego maga czy czarownicę obowiązuje etyka i kodeks, który zabrania zdradzać prawdziwą magię komu popadnie.

Nie mam tutaj na myśli ludzi, którzy wymyślają bajeczki dla niegrzecznych dziewczynek i wkładają im do głowy bzdury, które co prawda nikomu nie zaszkodzą(chyba, że nic nie winnym futrzakom i pierzakom), ale NA PEWNO nie dadzą oczekiwanego efektu. I dobrze, bo mogło by to wielu ludziom zaszkodzić.

 

 

Za wszelkie czynności magiczne każdy profesjonalny Mag, Wróż czy Szaman  bierze zawsze zapłatę.

To od wieków znane prawo i nie chodzi tutaj tylko o pobranie opłaty( zasłużonej) za wykonaną czynność. Przerywamy tym powiązanie z osobą „zlecającą” np. urok i tym sposobem chronimy siebie i swoje otoczenie przed „wzięciem na siebie” konsekwencji.

 

Nikt nie rzuci prawdziwego, skutecznego uroku za 50 zł.

 Nie wierzcie w takie bajki! Tego typu rytuały wymagają nie tylko odpowiedniego nakładu finansowego( niekiedy rekwizyty są bardzo kosztowne, trzeba je sprowadzać z różnych zakątków świata), ale też nakładu energii własnej.

Często, aby rytuały  były skuteczne muszą być kilkakrotnie powtórzone. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, że rzucam( tak, jak to twierdzą inni o sobie) po kilka uroków i klątw dziennie.

Proszę mi wierzyć, to nierealne. To tak, jakby kardiochirurg twierdził, że robi po 5 przeszczepów dziennie 7 dni w tygodniu. Sam padłby na serce po 3 dniach.

Prawdziwa magia też wymaga takiego nakładu energii. Dodatkową przeszkodą w takim systemie jest fakt, że pewne rytuały, aby być skuteczne MUSZĄ być odprawiane w odpowiednich porach dnia, podczas odpowiedniej fazy księżyca a niekiedy nawet podczas konkretnego dnia w roku!

 

Nie przyjmuję w tej chwili nikogo do nauki 

Śmieszą mnie ogłoszenia, typu” szukam ucznia magii”, bądź: „szukam nauczyciela magii” itp. Itd.

Prawdziwy ‘mag”, „szaman” sam rozpozna osobę, w której drzemie potencjał, jest to część naszego przeznaczenia i każdy, kto jest „naznaczony” nie uniknie swego przeznaczenia.

Ja osobiście od kilku lat uczę pewną osobę, wtajemniczam ją w swoją magię i uważam, że ma potencjał. Jednak, musiała ona czekać na tą naukę do momentu, aż uznałem że jej zdolności są na tyle stabilne a umysł na tyle odporny, że podoła ona temu zadaniu. Trwało to 14 lat.

Bardzo często spotykam się z pytaniem „ czy daję 100% gwarancję” , że urok czy klątwa będą skuteczne?

Wielu z moich „kolegów” twierdzi, że mają 100% skuteczność, chylę czoło ale…. Ale prawda jest taka, że to nie jest możliwe! Istnieje wiele czynników, które składają się na sukces podczas tego typu czynnościach, mogą też istnieć realne przeszkody znacznie utrudniające, bądź wręcz uniemożliwiające odprawienie skutecznego rytuału.

Spytacie jakie? Podam kilka najistotniejszych:

 

Niezastosowanie się do zaleceń „maga”, „szamana”.

Wielu osobom „zlecającym” rytuał zdaje się, że pewne pytania , bądź zalecenia są naszym wymysłem, nic  bardziej mylnego!

Żeby magia zadziałała, musi być przez szamana odpowiednio „ukierunkowana”, sprecyzowana i dostosowana do potrzeb i warunków.

Jeśli ktoś podaje nieprawdziwe fałszywe dane, przekręca fakty, to musi się liczyć z tym, że urok, klątwa, czy inne zaklęcie nie zadziała, bo niby jak?

Kierujemy rakiety na Moskwę i mamy nadzieję, że uderzą w Londyn? Magia też kieruje się pewnymi realnymi zasadami!

 

Ukrycie prawdziwych intencji, osoby zlecającej zaklęcie.

Wielu „magów”, „szamanów”( ja przynajmniej tak robię) kieruje się swoistą, przyjętą przez siebie „etyką” i nie przyjmuje wszystkich „zleceń”, bez względu na cenę.

Ja, nie rzucam klątw na osoby, do których „winy” nie jestem przekonany, nie rzucam uroków miłosnych, dopóki „zleceniodawca” mnie przekona, że faktycznie kocha daną osobę i chce się nią związać na stałe, nawet za cenę zniewolenia. I tu Uwaga: Nie rzucam uroków miłosnych dla osób młodszych niż 28 lat. Takie decyzje muszą być przemyślane i dojrzałe a nie kaprysem rozkapryszonej panienki, która upatrzyła sobie „ofiarę” i „musi go mieć”

W takim przypadku uprzedzam też, że jeśli jest to tylko nie przemyślany kaprys, to zdjęcie uroku będzie kosztowało 3x więcej- bo nauka musi być kosztowna, żeby była uszanowana!

Jeżeli chodzi o klątwy, dodatkowo „zabezpieczam się” magicznie przed popełnieniem błędu!

Mówiąc ogólnie, nawet, jeżeli przez pomyłkę udało by się komuś „uśpić” moją czujność i zlecić klątwę na osobę niewinną, działanie było by podyktowane nienawiścią, rządzą, a nie krzywdą zlecającego, to klątwa bądź nie zadziała, bądź też uderzy w zleceniodawcę.

Dlatego przestrzegam: moja magia to nie zabawa, nie chciałbym być w skórze osoby, która z nią igra!

Skuteczność magicznego rytuału mogą zakłócić, bądź zniweczyć osobiste zabezpieczenia osoby, na którą ma być nałożone zaklęcie, klątwa! Ja osobiście też zabezpieczam wielu moich klientów i wiem, że robią to także inni czarownicy.

Umówmy się tutaj od razu, że mowa o PRAWDZIWYCH zabezpieczeniach, amuletach, fetyszach magicznych. Muszą one być przygotowane indywidualnie, dla konkretnej osoby, muszą być im nadane odpowiednie intencje, muszą być chronione magią.

WISIOREK, PACIOREK CZY SZMATKA ze sklepiku internetowego mogą nam najwyżej poprawić nastrój, albo dać fałszywa świadomość domniemanej ochrony!

Oczywiście, nie ma zaklęć nie do złamania, jak też nie ma zamków, których nie da się nie otworzyć odpowiednim wytrychem. Ale do tego trzeba już więcej wysiłku i odpowiedniego kunsztu. Moje zabezpieczenia są skuteczne, ale nie jestem na tyle zarozumiały, aby twierdzić, że nikt ich nie złamie. „Koledzy” próbują, hm… powiedzmy na razie próbują .

Często wiele osób zadaje mi pytanie „ czy moje rytuały są tajemnicą , czy mogą w nich uczestniczyć?

 Są przypadki, że muszę odprawić rytuał w obecności „osoby zainteresowanej”, ale nie są to klątwy, czy uroki. Czasami, podczas zdejmowania bardzo poważnej klątwy, uroku, bądź opętania przez byty astralne odprawiam rytuał z udziałem osoby „poszkodowanej”, w innych przypadkach nie tylko nie ma takiej potrzeby, ale wręcz jest to niepotrzebne narażanie osób postronnych, nie obytych z magią i niedostatecznie zabezpieczonych przed „skutkami ubocznymi” działań magicznych.

Często jednak, na prośbę moich klientów proszę   Amirę o fotografowanie sesji i przesyłam zdjęcia osobie zainteresowanej.

Dzisiaj, zamieszczam kilka zdjęć z  wykonanego jakiś czas temu  rytuału.

Jak widać, krew zwierząt się nie polała, czasami muszę dać odrobinę swojej…